Tyle wystarczyło, by na wysokości 1123 m n.p.m. pojawiła się pierwsza para uczestników wycieczki na zakopiańską Gubałówkę.
Wielkie gratulacje składamy Oliwii Bartyzel oraz Dominikowi Florkowi za zdobycie tysięcznika w tak krótkim czasie. Tym bardziej, że zakładaliśmy osiągnięcie celu w 60 minut.
Większość 46-osobowej wycieczki zdobyła Gubałówkę w 45 minut. Było to nie lada wyzwanie, gdyż, jak wszyscy wiemy, większość z nas, dużych i małych, prowadzi siedzący tryb życia, spędzając czas m.in. przed szklanym ekranem i monitorem komputera.
Po krótkim odpoczynku regeneracyjnym na szczycie, udaliśmy się w świat – wcale nie tak tradycyjnych – straganów góralskich, gdzie można było kupić wiele „”ciekawych”” rzeczy. Na stoiskach handlowych regionalne produkty, tj. oscypki, owcze skóry, ciupagi, czy wełniane skarpety konkurują z plastikową bronią na kulki, szczekającymi pieskami, czy – cieszącymi się największą popularnością – kolorowymi, odblaskowymi glutami.
Po taterniczej zaprawie, spacerze i szalonych zakupach przeżyliśmy kolejną, ekstremalną przygodę, czyli zjazd zatłoczoną kolejką linową. Pomimo ścisku w wagonie, dzieci (i panie także) odetchnęły z ulgą, że nie muszą pokonywać trasy powrotnej na piechotę.
Mimo, że czas płynął nieubłaganie, obietnicy musiało stać się zadość, tak więc w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w McDonald””s w Nowym Targu. Posileni, wcale nie zmęczeni, mogliśmy wracać do domu.