Wszystkie drogi prowadzą do Anikina…

Tak też i my w naszej kolejnej wędrówce dotarliśmy do Krakowskiej Krainy Zabaw Dziecięcych zwanej Anikinem.

Już na wejściu powitali nas animatorzy przyodziani w białe kitle laboratoryjne. Jasne było, że czeka nas spotkanie z chemicznymi doświadczeniami. Atrakcji  było sporo. Podzieleni przez animatorów na grupy, dostaliśmy zadania do wykonania.

Pierwszym była gra w berka, podczas której przedstawiciel smoczego rodu wyłapywał uciekających, zamieniając każdego pochwyconego w tzw. „słup soli”. Pewnie cała Kraina wraz z „małpim gajem” byłaby pełna takich posągów, gdyby nie zaczarowana gwiazdka, której dotyk ratował z opresji niejednego złapanego.

W kolejnym zadaniu jedna grupa poszukiwała ukrytej osoby z drugiej grupy. Frajdy przy tym było co niemiara. Pomysłów na znalezienie dobrej kryjówki było równie wiele. Świetnie bawili się zarówno ci, którzy się chowali, jak i ci, co poszukiwali. A chusta Klanza i możliwości różnorakich zabaw z nią związanych dopełniła przyjemności uczestniczenia w tego rodzaju integracji.

Wreszcie nadszedł oczekiwany przez wszystkich moment spotkania z szalonymi naukowcami. Dwóch kudłatych i umorusanych przedstawicieli nauk ścisłych wprowadziło nas w tajniki wielu doświadczeń chemicznych.

Z humorem i sobie właściwym wdziękiem zaprezentowali nam co to akcja i reakcja, co to cylinder, menzurka czy bagietka, jak przecisnąć jajko przez wąski przełyk cylindra, nie używając siły, a także czego użyć, by za pomocą kilku różnorakich cieczy wyczarować kolorową i pachnącą pianę, której przyrost zdaje się nie mieć końca.

Wszystkie te i jeszcze wiele innych doświadczeń zaciekawiło nas do tego stopnia, że nikt teraz nie odważy się powiedzieć, iż nauki ścisłe to nuda! To był naprawdę pouczający dzień.

Monika Fliszewska

(AZ)