Laser Park na bis

Z dziką radością, w ramach tegorocznych ferii w Sokole, przebyliśmy kręty i spowity dymem labirynt w Laser Parku.

Po raz drugi podzieleni na trzy grupy walczyliśmy o jak największą liczbę punktów, przeszywając laserowym światłem kamizelki przeciwnika. Na szczęście wszystko bezkrwawo, bez niepożadanej agresji i negatywnych emocji. Zabawa na pistolety miała wymiar śmigusowych sikawek na wodę, jedynie zamiast wody był laser, a scenerię z trawnika przed blokiem zamieniliśmy na zakamarki  labiryntu z fluorescencyjnymi rysunkami. Nie było jednak tak strasznie, skoro dzieciaki mokre od zdrowego wysiłku wybiegały z uśmiechami od ucha do ucha i słowami, że nie pamiętają kiedy ostatnio bawili się tak dobrze…

Dla odpoczynku po biegu, po krętych korytarzach, można było sprawnie, jak Tom Cruise w Mission Impossible, przejść pajęczą sieć uwitą wiązkami lasera… Nie było to wcale łatwe. Okazało się jednak, że to przejście zostało sprawnie wykonane przez niejednego giętkiego gimnastyka.

Jednego czego nam brakowało… to czasu, który ponownie pozwoliłby wzbudzić emocje wchodząc do labiryntu jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze wiele razy:)

Marta Tyrpa

(JK)