Drugie spotkanie Skawińskiej Akademii Wiedzy i Umiejętności spędziliśmy na płaskowyżu Altiplano, w pięknych, choć niebezpiecznych okolicznościach przyrody Boliwii. Naszym przewodnikiem był Marcin Stencel.
Boliwia była tylko jednym z przystanków w ponad rocznej podróży poślubnej Marcina i jego żony Kariny. Ze zdjęć i opowieści wyłonił się kraj intrygujący, tajemniczy, niezmiernie trudny do życia, lecz bardzo gościnny.
Boliwia słynie nie tylko z największej na świecie pustyni solnej Salar de Uyuni, świętego jeziora Titicaca i „dróg śmierci”, ale i z najwyżej na świecie położonej stolicy La Paz, a w niej najwyżej na świecie usytuowanym stadionem piłkarskim, na którym reprezentacja Boliwii rozgrywa oficjalne mecze (i ponoć jeszcze żadnego nie przegrała).
W Parku Narodowym Madidi udało się naszemu przewodnikowi wypatrzeć gatunek małpy, odkryty w 2004 roku. Naukowcy wystawili na aukcji internetowej możliwość nadania nazwy nowemu zwierzęciu. Największą kwotę zaoferowało kasyno z Las Vegas, które wygrało prawo nadania małpie nazwy GoldenPalace.com. Pieniądze wykorzystano na cele charytatywne.
Mieliśmy również możliwość obejrzenia relacji z mało znanego święta Tinku – Święta Krzyża, które – wbrew nazwie – niespecjalnie ma charakter religijny. Procesja, otoczona kordonem policji, przeradza się w dwudniową bijatykę, nierzadko ze skutkiem śmiertelnym. Ma ona na celu rozładowanie napięć społecznych, kumulowanych przez cały rok. Po święcie wszystko wraca do normy. Rozbrzmiewają w nim echa pogańskich wierzeń, obecnych na całym świecie, że w imię pokoju społecznego należy bogom złożyć ofiarę.
Tytułowe: koka, spirytus i dynamit to także pewnego rodzaju ofiara – podarunek dla górników z kopalni srebra w Potosi, założonej przez konkwistadorów, na której złożach wzbogaciła się w XVII wieku Hiszpania. Prezenty przynosi się jako podziękowanie za możliwość zwiedzenia kopalni i obserwacji wyjątkowo ciężkich warunków górniczej pracy. Dla wyjaśnienia dodajmy, że żucie liści koki jest powszechną praktyką, niwelującą między innymi skutki choroby wysokościowej.
Na koniec zawitaliśmy do Parku Ambue Ari, w którym przebywają zwierzęta, skrzywdzone przez ludzi – wyrzucone z cyrków czy prywatnych domów. Wolontariusze opiekują się małpami, ptakami oraz kotowatymi: jaguarami, pumami czy ocelotami. Ze względu na przyzwyczajenie do człowieka, zwierzęta te nigdy nie będą mogły wrócić do natury, ponieważ nie przeżyłyby kontaktu z myśliwymi. Ich jedyną ostoją jest właśnie Park Ambue Ari.
Liczne pytania, którymi został zasypany nasz gość pozwalają wnioskować, że wielu z obecnych chciałoby doświadczyć podobnych wrażeń osobiście. Zachęcamy zatem do zajrzenia na stronę www.karinaimarcin.pl, gdzie Marcin i Karina Stencel dzielą się swoimi doświadczeniami, także tymi logistycznymi.
Joanna Kurpiel
(JK)