Na półmetku „Wakacji z Centrum”

Ostatni dzień pierwszego tygodnia „Wakacji z Centrum” spędziliśmy w położonej w sercu przepięknej podkrakowskiej Doliny Będkowskiej „Brandysówce”, położonej u stóp Sokolicy, największej ściany na całej Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.

„Brandysówka” od dwudziestych lat ubiegłego wieku aż do dzisiaj stanowi schronienie dla turystów, wspinaczy i innych miłośników aktywności. To przyjazne miejsce dla wspinających się taterników stworzyła Maria Brandysowa, która w 1924 roku wraz z mężem Władysławem zamieszkała  w tej podsokolickiej okolicy.

Wyjątkowo ten ostatni dzień, zamykający pierwszy tydzień naszych wakacyjnych eskapad, rozpieścił nas słoneczną, upalną pogodą. By znaleźć się w tej jednej z najpiękniejszych dolin Jury Krakowsko-Częstochowskiej – Dolinie Będkowskiej, pokonaliśmy kilkadziesiąt kilometrów autobusem, na koniec drogę zwieńczyliśmy 3 km marszem… Nie dla wszystkich było to zadanie łatwe, ale daliśmy radę. Maszerując mijaliśmy Będkówkę, potok ciągnący się wzdłuż doliny, mijaliśmy górujące nad nami, rozliczne formacje skalne, wyrastające ponad zalesionymi zboczami. Było urokliwie, zdrowo, z dala od zgiełku miasta, samochodów i usianych tak licznie sklepików z pamiątkami.

Bawiliśmy się raz spontanicznie, w to co w danej chwili przyszło nam do głowy, raz w zorganizowanych drużynach, w których pod dowództwem kapitanów walczyliśmy o zwycięstwo. Był czas na szaleństwo na zjeżdżalniach ogrodowych, moczenie nóg (czasem butów) w potoku, lody, grillowane kiełbaski, pyszną herbatę z sokiem… A ten powrotny 3 km marsz nie był już taki straszny, o czym świadczyły niekończące się rozmowy, uśmiechy i nucenie pod nosem, nawet „A…a…alleluja, radość Pana jest we mnie”…

Marta Tyrpa

(AŚ)