Słoneczną, „wiosenną” środę w zimowe ferie spędziliśmy zwiedzając renesansowe krużganki i komnaty królewskie jednego z najpiękniejszych zamków Polski. Mieszkamy tak blisko Krakowa, więc powinniśmy doceniać ogrom możliwości, jakie nam dostarcza to wyjątkowe miasto, które zwyciężyło w konkursie prestiżowego, holenderskiego portalu turystycznego Zoover na najlepsze miasto na podróż w 2014 r. Stolica Małopolski pokonała m.in. Sewillę, Wenecję, Rzym i Barcelonę.
Przeszło dwie godziny zwiedzania odkryły przed nami tajemnice Komnat Królewskich, Skarbca i Zbrojowni. Zobaczyliśmy znajdujące się na parterze apartamenty wielkorządców krakowskich, m.in.: Jana Bonera – kupca krakowskiego, bankiera królewskiego i żupnika wielickiego zarazem; przeszliśmy schodami wewnętrznymi, łączącymi parter z prywatnymi apartamentami królewskimi na I piętrze i salami II piętra.
Zwiedziliśmy sale II piętra, w tym jedną o trzech nazwach: Tronową, bo stał tu tron królewski, Poselską – bo tu przyjmowano posłów i tu też odbywały się posiedzenia Sejmu oraz Pod Głowami – bo zadziwia stropem z 30 rzeźbionymi głowami ludzkimi.
II piętro kryje także Salę Turniejową z renesansowymi fryzami ściennymi, uzupełnioną włoskimi meblami i obrazami włoskich artystów.
Zobaczyliśmy drugą co do wielkości kolekcję arrasów. Wawelskie utkano w Brukseli, a wykonano wg projektu artystów flamandzkich. W polskim piśmiennictwie nazwa „”arras”” odnosi się przede wszystkim do tkanin zamówionych w XVI w. przez Zygmunta II Augusta. Nazwa arrasu wywodzi się od francuskiego miasta Arras, gdzie rozwinięto technikę tkania z wykorzystaniem dużej ilości złotych nici. Wszystkie arrasy zamówione przez króla Zygmunta Augusta mienią się wplecionym złotem. Największe arrasy mają wielkość 9 na 5 metrów (tyle, co powierzchnia niejednego dziś mieszkania!).
Najwięcej arrasów znajduje się w Sali Senatorskiej, zwanej także Balową lub Tanecznicą.
W pozostałych wnętrzach podziwialiśmy: marmurowe portale, kominek, stiuki, stropy wypełnione plafonami, ściany pokryte kurdybanami (wygarbowanymi, ozdobionymi kozimi skórami), kaplicę królewską, portrety władców i rodziny królewskiej.
Trudno wymienić wszystkie, zapierające dech, opowiedziane przez nasze Przewodniczki historie tego miejsca i naszych władców. Dzięki skomasowanej dawce wiedzy historycznej dowiedzieliśmy się: jak i czym walczono; ile ważył najcięższy miecz oburęczny (4,75 kg); skąd Szczerbiec zaczerpnął swą nazwę; czy Wawel to zamek, czy wzgórze; czy kolory krużganków mogły być purpurowe; czy pito wino ze „statków”; dlaczego łoża były krótkie; dlaczego głowa kobiety w Sali Poselskiej ma zasłonięte usta; czy były wtedy kaloryfery; dlaczego nazywano sztylety Misericordia; czy byli sanitariusze na polach walki rycerskiej… Och! Duuużo tego było i naprawdę ciekawie…