W piątek, ósmego marca mieliśmy okazję do spędzenia wieczoru w słonecznym, italskim klimacie. Koncert pieśni włoskich adresowany szczególnie Paniom z okazji Dnia Kobiet, cieszył się popularnością także wśród męskiej publiczności. Przy pełnej sali wspólnie zaśpiewaliśmy Volare, a szlagier „Brunetki, Blondynki…” niegdyś śpiewany przez wybitnego polskiego śpiewaka tenorowego Jana Kiepurę, dziś na scenie w Pałacyku „Sokół” uzyskał nowe brzmienie…
Podczas koncertu usłyszeliśmy trzech młodych śpiewaków: tenora Grzegorza Uniwersała, specjalistę od utworów operetkowych i polskiej muzyki lat 30-tych Jakuba Pawlika, również tenora, któremu najbliższa jest opera, oraz barytona Jakuba Plamitzera, który najchętniej poddaje się swingowi i muzyce Franka Sinatry. Na fortepianie akompaniowały Panie Olga Stępniak i Wioletta Fluda, na skrzypcach zagrał Mikołaj Cikuj.
Piątkowy występ pozwolił przypomnieć sobie m.in.: włoskie przeboje „Volare”, „Quando, quando”, uwielbione przez wielkich śpiewaków pieśni neapolitańskie ”O sole mio” czy „Torna a Surriento”, czy inne światowe i polskie hity: „Bésame mucho” – meksykański „”kawałek”” z 1940 roku, ostatnimi czasy rozsławiony przez „Bosonogą Divę” Cesarię Evorę, piosenkę „Kocha, lubi, szanuje” do muzyki Henryka Warsa z repertuaru Mieczysława Fogga i Ireny Santor.
Publiczność niezwykle entuzjastycznie przyjęła piosenkę „Brunetki, Blondynki”, niegdyś rozsławioną przez wybitnego polskiego tenora okresu międzywojennego –; Jana Kiepurę. W Pałacyku „”Sokół”” nieoczekiwanie wystąpił skawinianin Pan Feliks Szczypczyk, który z sukcesem zasilił skład naszego koncertowego zespołu, wspaniale radząc sobie także w górnych partiach utworu. Bravo!
Niezmiernie cieszymy się, że zechcieli Państwo w tak licznym gronie spędzić z nami Dzień Kobiet. Mimo, iż to święto do dzisiaj niektórym kojarzy się z czasami PRL–;u i z wręczanymi wtedy masowo goździkami, rajstopami, mydłem, czy kawą – towarem reglamentowanym, którym raczono panie w zakładach pracy.
Dziś wymienione „”prezenty”” przestały być towarem deficytowym. Bogu ducha winne goździki, wciąż próbują wrócić do łask… Feministki walczą o równouprawnienie, buntują się przeciw sztucznym jednodniowym świętom…
Ale??? czy ta PRLowska tradycja nie może być okazją do uświadomienia Wam kochani mężczyźni, że kobiety… jak tlen… są naprawdę Wam niezbędne do życia? I mamy nadzieję, że dzisiejsze gorące, włoskie klimaty uzmysłowiły nam wszystkim, że warto szukać każdej okazji, by sprawić sobie wzajemnie chwilę przyjemności…
A wspólne słuchanie muzyki na pewno do niej należy!
Mimo, że w ten wyjątkowy wieczór, nie zaproponowaliśmy reglamentowanego towaru… wierzymy, że dały się Panie i towarzyszący Im Panowie porwać w cudowną podróż do słonecznej Italii…