Czwartkowe zajęcia feryjne spędziliśmy niezwykle pracowicie, ćwicząc szare komórki podczas interaktywnych zajęć, w najstarszym, usytuowanym u zbiegu ulic Św. Anny i Jagiellońskiej uniwersyteckim budynku w Polsce – Muzeum UJ Collegium Maius.
Pogimnastykowaliśmy umysły podczas edukacyjnej wystawy interaktywnej, zatytułowanej „Wszystko… jest liczbą”. Wystawa miała uzmysłowić nam rolę matematyki jako nieodłącznej części naszego życia.
Można było wykonać aż 65 doświadczeń w ramach zagadnień: „W świecie geometrii” oraz „Liczby są wszędzie”. Ekspozycja złożona z niezwykle ciekawych 35 modeli, pochłonęła zarówno starszych, jak i całkiem niedużych naszych podopiecznych.
Świat geometrii zaprosił nas do eksperymentów pomagających zrozumieć twierdzenie Pitagorasa. Mogliśmy poznać „trójkąt Pascala”, „trójkąt Sierpińskiego”, fraktale, czy grafy.
Matematyka w takim wydaniu nie była taka straszna:) Dla ułaskawienia uczuć wobec tej królowej nauk, przygotowano liczne zabawy matematyczne, układanki, puzzle, kwadraty magiczne, czy łamigłówki z zastosowaniem brył przestrzennych.
Druga część wystawy poświęcona liczbom, powraca do zapomnianych już urządzeń ułatwiających liczenie, typu: abak czy arytmometr. Dzieci wychowane w „dobie komputera” zdecydowanie bardziej były zainteresowane częścią wystawy poświęconej modelom, wyjaśniającym możliwości zamieniania tekstów i obrazów w kody zrozumiałe dla komputera. Można było spróbować swoich umiejętności w kodowaniu i szyfrowaniu, czy łamaniu prostych szyfrów liczbowych.
Z kolei znana melodia „Wlazł kotek na płotek” zagrana na duochordzie czy równie ciekawym ksylofonie, dzięki tym instrumentom otrzymała zdecydowanie inne brzmienie.
Prócz wystawy interaktywnej, zwiedziliśmy stałą wystawę muzeum. Zobaczyliśmy, dawną bibliotekę uniwersytecką – Librarię; Aulę Jagiellońską, która do dziś jest miejscem nadawania tytułu honoris causa, Stubę Communis – będącą jadalnią profesorów mieszkających w Collegium Maius, czy Skarbiec m.in. z atrybutami władzy rektorskiej.
W ramach wizyty w Muzeum Collegium Maius prócz zwiedzenia stałej ekspozycji, wzięliśmy udział w warsztatach „Od wibracji do ślimaka”, gdzie dzięki przeprowadzonym doświadczeniom, wyjaśniliśmy zagadnienie powstawania dźwięku. Zagraliśmy „Odę do Radości” na rurkach z PCV, porozmawialiśmy przez „sznurkowy” telefon, odkryliśmy błędy reżyserskie w efektach specjalnych w filmach scince fiction, i na własne uszy przekonaliśmy się, jak ważna jest ich wielkość w doskonalszym słyszeniu… och dużo się działo, naprawdę dużo.
Mimo ferii, wolnego czasu od nauki, my nie zwolniliśmy się z myślenia i było warto!