W tym jesiennym, szczególnym dla wszystkich czasie, pełnym refleksji, wyciszenia i zgłębionej zadumy, zapraszamy miłośników sztuki, na niecodzienne wydarzenie artystyczne, które z pewnością głęboko poruszy wyobraźnie i wywoła silne emocje u niejednego odbiorcy.
To wszystko za sprawą wernisażu wszechstronnie uzdolnionej artystki Pauliny Knyziak-Niezgodzkiej, który odbędzie się 26 października o godz. 19.00 w Galerii „Pałacyk Sokół”.
Paulina Knyziak-Niezgodzka – studiowała etnologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisze, reżyseruje, maluje, śpiewa własną poezję. Wiersze publikowała w tomikach zbiorowych, działała w Krakowskiej Konfraterni Poetów. Autorka deklaruje: „dążę niezmiennie do tego, aby utrwalić na płótnie tajemnice alchemicznej transmutacji, ów teatr cudów rozgrywający się na scenie ludzkiego umysłu i psychiki, będący wypadkową wielu doznań zmysłowych i bodźców, które nieustannie, w rozmaitych obszarach podświadomości, przemieniają nasz sposób myślenia, odbierania, rozumienia rzeczywistości”.
„Nie jest zadaniem sztuki reagować na rzeczywistość, ale to rzeczywistość powinna reagować na sztukę” Oglądając prezentowany w Pałacyku „Sokół” zbiór obrazów, słowa Andrzeja Dłużniewskiego wydają się być kwintesencją odbioru sztuki Pauliny Knyziak-Niezgodzkiej.
Mistyczna i pełna refleksji sztuka Pauliny Knyziak-Niezgodzkiej niełatwo poddaje się analizie. Świat przedstawiony w twórczości artystki to przestrzeń pełna sprzecznych, silnych emocjonalnie uczuć, niejasnych intuicji oraz mrocznych tajemnic. To świat obok którego nie da się przejść obojętnie, odczucia jakie budzi są nadzwyczaj intrygujące. „W Galerii Przodków” to zbiór obrazów przedstawiających świat pomiędzy strefą sacrum a profanom, to czysta metafora przemienienia, nie bez przyczyny zaistniała w czasie późnej jesieni, w refleksyjnym, zaduszkowym klimacie.
Paulina Knyziak-Niezgodzka:
„Portrety malowanych przeze mnie ludzi, a raczej ich duchowe wizerunki przywodzą na myśl twarze z całunów, portrety z zaświatów – to co w nas wieczne, istotnościowe, ponad śmiercią, ponad czasem – to co jest metafizyczne, a zarazem wspólne dla wszystkich ludzi, niewidoczne choć decydujące o jakieś Jedni pojmowanej tu po eleacku – jako istota wszechświata, czyli wszystko cokolwiek istnieje, nie ma początku, nie podlega żadnym zmianom.
Chciałabym, żeby odbiorca dostrzegł w moich obrazach, tą uniwersalną tajemnicę, której malując dotykam i którą w każdym procesie twórczym głęboko odczuwam. Ona bowiem nadaje mistyczne znaczenie wszystkiemu czym człowiek duchowo jest. Ta metafizyka istnienia jest niczym bozon Higgsa – już niehipotetyczna cząstka elementarna – niewidoczna, choć najistotniejsza, bo nadająca sens wszystkiemu co konstruuje nasz realny świat…