Bo źródło wciąż płynie…

W piątek 28 marca, w sali teatralnej Pałacyku „Sokół” usłyszeliśmy te mniej i bardziej znane pieśni Jacka Kaczmarskiego w  pięknej aranżacji  Kuby Michalskiego

Galeria zdjęć z koncertu

…który urodził się w 1963 r. w Warszawie i jest autorem, kompozytorem, wokalistą oraz gitarzystą związanym od wielu lat z zespołem „Cotton Cat” (warszawskiego zespołu łączącego elementy poezji śpiewanej oraz folku irlandzkiego i amerykańskiego), z którym nagrał cztery płyty. Dwukrotnie jego piosenki uzyskiwały wyróżnienie na Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Autorskiej OPPA. W roku 1984 w duecie z Justyną Bacz wygrał Festiwal Pieśni Leonarda Cohena w Krakowie. Z solowymi recitalami poświęconymi balladom Cohena występował niemal w całej Polsce.
Premiera nowego programu Kuby Michalskiego poświęconego piosenkom Jacka Kaczmarskiego miała miejsce 4 marca b.r. w Warszawie w Domu Sztuki.

Koncert rozpoczął Pan Janusz Bierówka, Z-ca Dyrektora ds. Organizacji Imprez wprowadzając nas w historię stanu wojennego, w którym rzeczywistość  bardów śpiewających patriotyczne pieśni i słowa o wolności, nie tylko była naszpikowana cenzurą, ale ciągłym strachem o  bezpieczeństwo własne i swoich najbliższych…

Kuba Michalski rozpoczynając swój koncert zapewniał, iż nie zaśpiewa utworów Kaczmarskiego lepiej… bo nikt nie jest ich w stanie lepiej zaśpiewać niż sam Jacek Kaczmarski…niestety na koncertach Jacka już nie usłyszymy…dlatego pielęgnujmy pamięć o Nim, śpiewając Jego ballady i hymny…

Koncert rozpoczęła „Arka Noego”
a co w 1985 roku mówił sam Jacek Kaczmarski o utworze:
„Arka” jest cackiem, jeśli chodzi o anegdotę towarzyszącą jej powstaniu. Przemek przez cały czas nosił w sobie jakieś melodie, nucił i grał wieczorami (był to jego żywioł, jako kompozytora), i kiedyś zaprezentował pewien muzyczny motyw, który bardzo mi się spodobał. A ponieważ zbliżał się strajk marcowy, związany z prowokacją bydgoską, po prostu wpadło mi na myśl, by napisać piosenkę o „Arce”. Widocznie jestem przekorny. Napisałem najpierw refren do tej muzyki, a potem gdzieś w sklepie lub na ulicy wymyśliłem zwrotki. W drodze na jakiś koncert zanuciłem to Przemkowi, potem był występ, wesołe i głośne spotkanie z ludźmi, o trzeciej rano wróciliśmy do hotelu. O czwartej szarpie mnie Przemek i mówi: Już mam wszystko razem! W hotelu (chyba o szóstej rano) próbowaliśmy grać tę piosenkę, by nadać jej ostateczny kształt i móc nazajutrz ją zaśpiewać. Wówczas ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Zbyszek powiedział: „Otwarte”. Nie było otwarte. Ktoś zaczął się włamywać. Drzwi wreszcie otworzono. Weszła jakaś pani w papilotach i podniesionym głosem powiedziała – Proszę panów, jest czwarta w nocy! Na co Zbyszek spokojnie: – A to trzeba spać o tej porze, proszę pani. Ją zmyło. A piosenka powstała. Rzeczywiście dwa dni później ją zaśpiewaliśmy.

Kolejnym utworem, jaki usłyszeliśmy była „Barykada”, pieśń o śmierci Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, który poległ w czwartym dniu Powstania Warszawskiego

Trzeci utwór, który usłyszeliśmy, a dzięki któremu każdy gitarzysta, który umiał go poprawnie i w całości zagrać, rósł w oczach każdej dziewczyny na prywatce): była „Obława”. Kuba Michalski twierdzi, że w latach swojej młodości… jeszcze tego nie potrafił.. a dzisiaj za późno na sercowe podboje

„Obława” jest wolnym tłumaczeniem piosenki Włodzimierza Wysockiego Охота на волков, z której Kaczmarski zapożyczył sytuację wyjściową (tytułowe polowanie) zmieniając melodię i dostosowując metafory do polskich realiów (zniknęły np. z tekstu czerwone chorągiewki, symbol irracjonalnej bariery, którą wilk musi pokonać, a pojawiły się gończe psy nań szczute)

Czwarty utwór „Wędrówka z cieniem”, został zadedykowany panom.
Sam Jacek Kaczmarski o utworze: A to rzeczywiście była moja jedna z pierwszych piosenek o miłości. Człowiek nastoletni jest bezustannie nieszczęśliwie zakochany, przynajmniej w moim pokoleniu tak było, idzie, najchętniej po zmroku, deszcz pada, wchodzi w kałuże i cała natura łączy się z nim w jego głębokim smutku. Połączone jest to z bardzo przyjemnym uczuciem, bo nieszczęśliwa miłość jest ambiwalentnym uczuciem, z jednej strony rozpacz, z drugiej pewna rozkosz odczuwania tej rozpaczy. No, i to jest typowa, realistyczna piosenka o młodym człowieku zawiedzionym w miłości, który opisuje swoje pierwsze doświadczenia z przewrotnością płci przeciwnej.

Łaciński refren wysłuchaliśmy w „Lekcji historii antycznej” – ulubionej pieśni pięcioletniego syna Kuby. A to za sprawą filmów o Galu – Asterixie, którego historia, jak w tej pieśni, wiąże się z Juliszem Cezarem. Inna sprawa jak ujmująco brzmi refren po łacinie, usilnie śpiewany przez pięciolatka.

O wybujałym temperamencie carycy Rosji usłyszeliśmy w „Śnie Katarzyny II”, zachęcano nas także do wtórowania okrzykami piosenki: Niewyżyta Niemra… kto chciał, wtórował
Jacek o „Śnie”: Kiedy utwór powstawał, byłem zafascynowany urodą i talentem późniejszej gwiazdy dziennikarstwa polskiego, Marysią Wiernikowską, która była wówczas piosenkarką studencką, i napisałem dla niej cały cykl kobiecy. Ona to wzięła, o uwzględnieniu moich awansów nie było mowy, bo miała wówczas chłopaka, Greka, który o wiele lepiej grał na gitarze, nie mówiąc już o tym, że był przystojniejszy, i zaniosła te piosenki Koniecznemu, ale on powiedział, że są do niczego, w związku z tym nie śpiewała ich i siłą rzeczy, ponieważ mi szkoda było tego materiału, śpiewałem je sam.

Jacek Kaczmarski pasjonował się tematyką Rosji i był mistrzem opisywania tego mocarstwa. W kręgu  inspiracji rosyjskich, oprócz Wysockiego, który miał ogromny wpływ na poetę, znalazł się filmowiec, reżyser rosyjski – Andriej Tarkowski. I tak powstała piosenka z inspiracji jego filmem „Andriej Rublow” – o najsłynniejszym malarzu starorosyjskich ikon pt.: „Rublow”, którą jako ósmy utwór koncertu, zaśpiewał dla nas Kuba Michalski.

Kolejnym wysłuchanym, niezwykle przejmującym utworem, do którego muzykę skomponował pianista, Zbigniew Łapiński, była „Samosierra”. Kiedyś utwór wykonywany przez Gintrowskiego i Kaczmarskiego.

O piosence „Mury” niewiele trzeba pisać, swoisty hymn Solidarności, pieśń była symbolem walki z reżimem, roli poety („śpiewał, że czas by runął mur… oni śpiewali wraz z nim”) mimo gorzkiej, paradoksalnej wymowy ostatniej zwrotki, powszechnie pomijanej przez odbiorców („A mury rosną, łańcuch kołysze się u nóg”).
Pieśń powstała z inspiracji utworem „L’Estaca” katalońskiego pieśniarza Lluisa Llacha, do której melodii Jacek Kaczmarski napisał wiersz „Mury”.

Kolejną  piosenką koncertu jaką usłyszeliśmy, była „Zbroja”. Ma ona charakter hymnu, napisana zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego, dla której pomysłem był „Marsz na ruinach Aten” Beethovena.  Powstała w roku 1982 na  emigracyjny użytek autora, takie „podtrzymanie się na duchu”.

Najbardziej patriotyczną pieśnią, mimo, że ani razu nie pada w niej słowo „ojczyzna” jest utwór „Źródło”.  Piękna, ciepła i delikatna, i atk zaśpiewana również przez Michalskiego,  stała się w ówczesnym środowisku studenckim, metaforą podziemnej walki z systemem. Kiedy w tej piosence Jacek Karczmarski użył słów: „rzeka podziemna” zostało to odebrane jako deklaracja nadziei na sens podziemnej działalności politycznej. Natomiast jak twierdzi sam Karczmarski,  cały czas był zaangażowany w problemy natury egzystencjalnej, problemy kondycji jednostki we współczesnym świecie, a nie w wieku 21 lat, w walkę polityczną.

Ostatnią pieśnią koncertu było „Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego”. Utwór zaśpiewany przez Kaczmarskiego, Gintrowskiego i Łapińskiego po raz pierwszy podczas Festiwalu Piosenki w Opolu. Było to niedługo po śmierci Wysockiego… Utworowi mimo owacyjnego przyjęcia publiczności, nie przyznano żadnej nagrody Festiwalu.

Zamykającym utworem na bis podczas wyjątkowego koncertu Kuby Michalskiego był „Pusty Raj”
„RAJ…”
to drugi po MURACH program tria Gintrowski/Kaczmarski/ Łapiński i pochodzi z 1981 roku.